dużo lepszy film od Quantum of Solace , trzeba przyznać że najlepszy pomysł na film o Bondzie od wielu lat ale jednak te produkcje kiedy głównego bohatera grali Sean Connery i Roger Moore były lepsze.
w Quantum jedyne co mi się podobało to tylko Olga Kurylenko (nie do końca mam na myśli grę aktorską, chociaż to też chyba bez zarzutu) ten film uważam za najgorszy z serii Bonda na tle pozostałych wygląda kiepsko .. ale gdyby popatrzeć na to przez pryzmat przeciętnego filmu sensacyjnego to można obejrzeć.
A oglądałeś "Licencja na zabijanie" z Timothy Daltonem? Film przypomina mi odcinek Colombo, ale w gorszym wydaniu, bo bez porucznika.
Jasne, oglądałem wszystkie filmy z Bondem nie raz oprócz Skyffal,co prawda nie wszystkie oceniłem bo staram się traktować Bonda jako całość... z kolei nie oglądałem porucznika Columbo.. ale "Licencja na zabijanie" całkiem niezły film ,choć też trochę nietypowy jeśli mamy porównać go do wcześniejszych, ale co do Daltona to w moim odczuciu nie był najlepszym odtwórcą głównej postaci , jeśli chodzi o pozytywy to nie sposób pominąć w nim Talisę Soto :)
O przepraszam, Quantum nie był zły a już nazwanie go najgorszym w serii o Bondzie to mega nadużycie. QOS to niezły Bond, dużo akcji, humor, kobiety, megalomański złoczyńca, duże zagrożenie, niektórzy czepiają się montażu, scenariusz też pozostawia troche do życzenia ale wtedy był strajk scenarzystów. Ale z pewnością QOS jest lepsze od Śmierć nadejdzie jutro - totalne DNO, Moonrakera, Zabójczego widoku, Ośmiorniczki, Świat to za mało, Jutro nie umiera nigdy, W obliczu śmierci. I myślę, że jeszcze kilka innych gorszych by się znalazło.
Powtarzasz obiegowe opinie zamiast mieć swoje zdanie. QOS to niezłe kino i niezły Bond.
Mój ranking ostatnich Bondów:
Casino Royale 10/10
Skyfall 9/10
QOS 7/10
"Powtarzasz obiegowe opinie zamiast mieć swoje zdanie."
- Złociuteńka.. swoje zdanie to ja miałem jeszcze jak ty podejrzewam nie wiedziałaś kto to jest James Bond....
Na początku nie doceniłem Casino Royale bo przyzwyczaiłem się do Brosnana jak 007.. pomijając to czy Craig to dobry wybór czy nie, to jeżeli wznowić tzw. odświeżenie serii nie mogło wyjść lepiej, CR było czymś zupełnie nowym na przestrzenie tylu już filmów o Bondzie.. natomiast QOS reklamowany jako kontynuację CR.. a co nam wyszło ? Zamiast czegoś oryginalnego i zaskakującego jak Casino mieliśmy tylko tandetny filmik akcji, jak zobaczyłem scenę w windzie jak Bond się rozprawia z tymi agentami "specjalnymi" to już było widać że to idzie w kierunku czegoś a'la Steven Seagal, trwał najkrócej ze wszystkich wcześniejszych chyba tylko dlatego że nie mieli na tą cześć w ogóle pomysłu, krótko mówiąc nic więcej tylko popłuczyny po Casino i jeszcze zrobione byle jak, zupełne przeciwieństwo poprzednika.. Każdy z trzech pierwszych filmów Brosnana jest lepszy, może ostatni nie był zbyt ciekawy ale to tylko dlatego że skopali z tym niewidzialnym samochodem, ale przecież pierwsza polowa bardzo dobra już wtedy zapowiadało się na spore zmiany bo Brosnan był najbardziej fartownym bondem od czasów Moore, a tu tak go dopadli..
Quantum of Solace ratuje tylko genialny pościg. A bez wątpienia najgorszym bondem W Tajnej Służbie Jej Królweskiej Mości.
mnie jedyne co sie tam podobalo to Mathieu Amalric. Wielbie goscia. A 'Casino Royale' to rowniez moj ulubiony Bond. No i przepiekna Eva Green :) podobalo mi sie rowniez to, ze Craig zerwal z wizerunkiem tego, co to sie bije w garniturze z drogimi spinkami w mankietach, ze jest facetem z krwi i kosci.
Na pierwszym moim seansie akurat się zraziłem do Craiga (ale z czasem minęło) za to że jako jedyny Bond strzelał do przeciwnika pierwszy mimo że ten nie miał szans zrobić mu krzywdy...
A z Quantum of Solace to ja prędzej dobrze zapamiętam Kurylenko choć daleko jej było do tej postaci jaką wykreowała Green...
mnie Kurylenko kojarzy sie glownie z biustem na wierzchu podczas premier filmow i wyzywajacymi sesjami fotograficznymi. A Eva Green - coz, moja ulubiona aktorka. Zachwycalam sie nad nia w 'Krolestwie niebieskim' .
A mnie Kurylenko kojarzy się tylko z Quantum...
Za to Eva Green kojarzyła mi się po CR z wizerunkiem inteligentnej damy, ale do czasu aż obejrzałem jej debiut w "Marzycielach" (jesli jesteś jej fanką to jest to pozycja absolutnie obowiązkowa)...
Trzeba przyznać że Bertolucci umie wydobyć potencjał z ról kobiecych...
Ksiazke czytalam, filmu jeszcze nie widzialam. Nawet nie wiedzialam, ze powstal! Dziekuje za informacje.
prawdziwy Bond to Roger Moore,Sean Connery i Pierce Brosnan. Na ostatnim seria się skończyła.
Jakbym miał wskazać najlepszego to postawiłbym na Connerego, bardzo lubię Rogera Moore i jego filmy ale trochę to było zbyt pretensjonalne i dziś po przemyśleniu straciły w moich oczach, chociaż i tak jest minimum moim drugim ulubionym, u Brosnana podobnie ale te jego skoki w przepaść i do samolotu, niewidzialne samochody.. Jeśli robić filmy z Bondem na serio to oby miały chociażby zbliżony poziom do Casino...
Na Brosnanie seria się skończyła? Prawda, bo Śmierć nadejdzie jutro to był najgorszy szajs jaki powstał, więc masz rację, prawie zabili Bonda. Na szczęście seria z Craigiem go uratowała, bo Śmierć nadejdzie jutro zebrała okrutne opinie na całym świecie. A Brosnan to słaby Bond. Nawet był nominowany do Złotej Maliny w kategorii najgorsza para na ekranie - sorry ale skoro Bond nie umie stworzyć chemii z partnerką, to co z niego za Bond? Brosnan to piękniś z plakatu ale Bond z niego słaby. W ogóle nie przypomina Bonda Fleminga, jest drętwy i nijaki. I jego filmy były głupawe.
Pierwsza połowa filmu była akurat bardzo dobra, z Halle Berry stworzyli dobry duet,we wcześniejszych filmach też dobrych duetów mu nie brakowało ze Scorupco i Sofie Marceau, Teri Hatcher, a wątek z Famke Jansen super, także było co najmniej dobrze..
Może i Flemingowego Bonda nie przypominał, ale czy koniecznie musiał ? Przecież ponoć najbardziej zbliżonym do książkowego Bonda był Dalton.. który według mnie był najgorszym ze wszystkich..
Uważam, że Daniel Craig to ulepszona wersja Daltona - gdzieś to przeczytałam i w sumie zgadzam się.
A Halle Berry jako Bond Girl była okropna, strasznie irytująca, taka jakaś nie wiadomo czemu ciągle zadowolona z siebie, było w niej coś, co mnie przez cały film denerwowało. No ale Śmierć Nadejdzie Jutro to faktycznie idiotyczny gniot.
Ostatnio na IMDB przeprowadzono ranking na najgorszą dziewczynę Bonda i zdecydowanie "zwyciężyły" Halle Berry (Jinx) i Denise Richards (Christmas Jones) ze Świat to Za Mało (kandydatka do Złotej Maliny z Brosnanem). W zasadzie innych kandydatur nie było.
Do tego jeździł BMW, dla mnie, jest to gorsze niż picie piwa w dołku... BMW robi kapitalne samochody ale nie powinno się ich w życiu łączyć z 007.
Bond przez kilkadziesiąt lat był w swojego rodzaju krzywym zwierciadłem.Coś w rodzaju z przymrużeniem oka.Świetne sceny ,fabuła - najlepsze filmy sensacyjne.Odkąd Creig przejął rolę Bond stał się serio jak więkrzość obecnie kręconych filmów akcji.
Bond umarł - powstało coś co nie jest kontynuacją a początkiem czegoś nowego.Szkoda.
Bond nie umarł, lecz wspaniale i z klasą odrodził się z popiołów po tragicznym Śmierć Nadejdzie Jutro.
A to, że 007 nie jest już papierowy to atut a nie wada. Film nadal jest bondowski w charakterze, zresztą według książki Iana Fleminga, więc nie ma się do czego przyczepić.
Bond już nie jest Bondem, tylko prymitywnym zabijaką , bez charakteru i męskiego wdzięku. No, ale, skoro na to jest teraz moda...
Bzdury pleciesz. Bon nadal jest Bondem, lecz o niebo lepszym, bo nie prymitywnie komiksowym. Już nie wspomnę o tym,że Ian Fleming napisał, że James Bond to tępe narzędzie do wykonywania zadań. Na pewno nie ma to być jakiś fircyk - bawidamek. Restart serii miał na celu powrót do korzeni bondowskich i oddanie ducha Bonda tak, jak opisywał go Fleming w swoich książkach, w których Bond to 'samotny wilk', mający swoje frustracje i wątpliwości, pijacy do lustra, introwertyk skupiony na zadaniu, kobiety to jedynie dodatek w jego życiu.
A męskiego wdzięku i sex appealu Craig ma całe tony. I jak widzę nie tylko ja tak myślę.
Bez charakteru? To właśnie Bond Craiga ma wreszcie charakter - nie jest już papierową, sztampową postacią wyciętą z komiksu.
Poza tym jego Bond nadal umie być czarujący i błyskotliwy, a jak nie zauważyłeś w Casino Royale humoru, to już twój problem, bo błyskotliwych dialogów jest tam dosyć sporo.
Szczerze mówiąc nie mieści mi się w głowie, że ktoś po obejrzeniu Daniela Craiga w roli Bonda może stwierdzić, że jest on 'prymitywnym zabijaką bez wdzięku' - SZOK! I potem niektórzy bezmyślnie powtarzają te bzdury.
On gra rządowego agenta specjalnego z licencją na zabijanie, więc kiedy jest w akcji, to zabija z zimna krwią i bez ogródek, nawet gołymi rekami - prawda. I TAK MA BYĆ.
Ale przecież w kontaktach z Mathisem, Leiterem, M, czy innymi kobietami jest zupełnie inny - owszem, nie jest wylewny, bo to prawdziwy FACET ale jest ujmujący, czarujący, opiekuńczy, dowcipny - wystarczy przytoczyć sceny miedzy Bondem a Vesper w pociągu - przecież ich rozmowa była wprost piękna, błyskotliwa, inteligentna, urocza, niby się przekomarzali a jednak coś tam iskrzyło, podobnie kiedy rozmawiali w taksówce i Bond jej powiedział, że teraz nazywa się Biusto Grande albo,że nie jest w jego typie, bo jest stanu wolnego, jest tam cała masa takich perełek. A to jak Bond pociesza Vesper w scenie pod prysznicem jest wręcz wzruszające, że taki samiec i zimny zabójca umie być taki czuły i wrażliwy.
Prymitywny????? W ŻYCIU!
On jako pierwszy z Bondów traktuje kobiety z szacunkiem, nie klepie po tyłku i nie rzuca idiotycznych, seksistowskich i obraźliwych tekstów (Biusto Grande było urocze, przynajmniej nie poniżające, no trochę do tamtego 'starego' Bonda też musieli i pod tym względem nawiązać). Ma masę męskiego wdzięku i sex appealu.
Jako Bond jest godny zaufania i oddany sprawie, nie poddaje się i walczy do końca. Wie co to przyjaźń i lojalność.
Jak dla mnie idealny Bond.
A już nie bądźcie takie sfeminizowane wszystkie. Jak Sean Connery dał klapsiora w zgrabny tyłeczek, to każdy był zadowolony i nikt z tego tytułu nie płakał :)
Na moje to wszystkie filmy o Bondzie przed Craigiem, może poza dwoma pierwszymi, trzymały taki sam, tandetny poziom. Bodaj na tym polegał ich klimat - były troszku klasy B. Dlatego nie zgodzę się z Tobą, a z inicjatorem tematu.
Mam dobry pomysł: Obejrzyj Casino Royale z tym że (UWAGA !) zapomnij o dacie produkcji...
Przeglądam tutejsze forum i nie wiem czy mam zwidy czy nie, ale chyba pan Krystian zapomniał na chwilę o dacie w której powstało CR....
Co prawda wszystkich Bondów nie oglądałem, a głównie tych ze starszych czasów z racji że to stare kino jakoś do mnie nie przemawia, może i z powodu mojego wieku, dlatego też Bondy z Brosnanem bardzo lubię dla mnie zawsze trzymały akcje i były w sam raz "przesadzone". Ale tu mowa o Casino które naprawde mnie zaskoczyło, sporo akcji, dużo się dzieje, Craig się sprawdził według mnie, ładne kobiety u boku Bonda :) Także z mojego punktu widzenia tez pokusił bym się o stwierdzenie że jeden z najlepszych.
najgorszy z Bondow.
INezly film ale powinni wymazac z niego napis Bond.Wtedy ocena by byla lepsza.
To powiedzialbym anty-Bond
A to ciekawe, gdyż jest to dosyć wierna ekranizacja książki samego Iana Fleminga pod tym samym tytułem. To JEST Bond i to w jak najlepszym wydaniu.
A najgorszy Bond to Śmierć Nadejdzie Jutro. Parodia Bonda, w dodatku nudna.
Dokładnie, dyletanci lubią komiksowego Bonda, który nie miał nic wspólnego z postacią wykreowana przez Fleminga. CR to znakomity Bond i wierna ekranizacja książki. Daniel Craig jest rewelacyjny w tej roli.