Dokument przedstawia przerażające fakty:
- dopiero w 1989 roku dokonano dokładnego anatomicznego opisu łechtaczki
- w USA tylko 24 stany wymagają jakiejś edukacji seksualnej, a tylko 13 wymaga, aby informacje były dokładne z medycznego punktu widzenia”. (już po raz któryś widać, że Polsce jest zdecydowanie bliżej do USA niż Europy)
- 96% mężczyzn ma w trakcie stosunku orgazm, kobiet tylko 25% w sposób "tradycyjny" (to już wiadomo od lat, ale nic się nie zmienia)
Do tego dochodzą jeszcze ograniczające kobiety normy kulturowe, społeczne i przede wszystkim brak edukacji, która nastawiona jest przede wszystkim na poznanie seksualności mężczyzny a odmawia kobiecie bycie istotą równie seksualną co oni. Co najwyżej traktuje ją jako obiekt pożądania i jak ma się grzecznie zachowywać, żeby nie prowokować biednych, pozbawionych mózgów mężczyzn.
Dokument to opowieść o tłumieniu i odmawianiu prawa kobietom do przyjemności, do wyrażania swoich pragnień. To historia o tym, jak wywoływanie w kobietach poczucia winy i wstydu służy utrzymywaniu władzy i kontroli. To film, który powinien posłużyć jako narzędzie edukacji, ale też wzbudzania w kobietach złości i niezgody na nieliczenie się z ich biologią i potrzebami.
W filmie jest wielokrotnie pokazywana scena jak "naukowczynie" siedzą za biurkami i coś oglądają pod mikroskopem, coś z przejęciem próbują znaleźć. Co one tam szukają? Łechtaczki? Atlantydy czy Bursztynowej Komnaty?
I po co taka złośliwość? Nic nie mająca wspólnego ani tematem filmu, ani z moją wypowiedzią.
Naprawdę? Chcesz żebym poważnie odpowiedziała na pytanie, czy pod mikroskopem oglądają Atlantydę?